czwartek, 16 czerwca 2016

16. Kogo my tu mamy?

Guten Tag.
Już myślałam, że muszę zakładać nowego bloga, bo głupiutka Rajan nie zapisała sobie hasła do konta. Nie wiem czy mnie pamiętacie. Szczerze powiedziawszy, nawet o to zbytnio nie dbam. Im jestem starsza tym mniej mnie obchodzi ta część internetu. Smutna sprawa. Albo i nie?

Nie wszystkie cele udało i się zrealizować. W sumie nic oprócz czerwonego paska na świadectwie i poprawienia jakości włosów. Jest ich teraz więcej, są zdrowsze, ale i tak wyglądają niczym pędzelki. Mimo wszystko, mała rzecz, a cieszy.

Przede mną klasa maturalna. Fajnie. Już widzę to zakuwanie w wakacje, ale podchodzę do tego z dystansem. Chcę mieć znów świadectwo z wyróżnieniem, żeby dostać stypendium. W dodatku niemieckie, nie wiem ile to dokładnie hajsu, ale dla 200 złotych by takiego szumu nie robili.

Jeśli chodzi o wakacje, to:

  1. Schudnąć i to utrzymać. Stosuję dietę HABC, to znaczy jeszcze mam takie "przygotowanie", czyli odstawienie tego, co śmieciowe i bezwartościowe. A dieta od poniedziałku tego lub następnego. Trudny wybór.
  2. Awans w pracy. Cel niekoniecznie na wakacje, ale ogólnie, na cały rok szkolny. 
  3. ĆWICZENIA. CODZIENNIE. Na razie ćwiczę Turbo spalanie Ewki i Turbo ABS, razem godzina. Latem pewnie rolki, najlepiej by było, jakby bieganie lub jakieś ćwiczenia. 40 minut dziennie, wyjątkiem niedziela, 
  4. Codziennie 1 h historii minimum, maksymalnie 3 h. Poza tym matma, każdy temat osobno. No i niemiecki - wisienka na torcie. Niemiecka telewizja, przeglądać słówka, rozwiązywać atury, pisać rozprawki. Też 1 h dziennie + jakieś rozmówki z moją siostrą w tym języku.
  5. Wybiorę sobie 3 dni tygodnia na hiszpański i 3 na angielski. 
Od poprzedniej notki sporo się u mnie zmieniło. Mam chłopaka, który częściowo wie o moich zaburzeniach odżywiania i mu to nie przeszkadza. Chciał mi pomóc, bo znamy się i przyjaźnimy już dość długo. Ehh, naiwny człowiecze.

Nie wiem ile ważę. Jutro stanę na "wyroczni". A może wolę żyć w nieświadomości?



6 komentarzy:

  1. O matko!!! Super ze znowu jestes:) cele masz bardzo ambitne. Oby wszystko poszlo zgodnie z planem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam Cię. Dziś przypadkowo znów trafiłam na Twojego bloga, a tu taka niespodzianka - nowy wpis.
    Hmm, jeśli spadek wagi mieści się w kanonie Twojego szczęścia. To cóż, życzę Ci powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zważ się. Zapisz swój start i od tego zacznij od świadomości. Musisz wszystko sobie poukładać i dopiero wtedy iść po cel.
    Też mam "chłopaka"(?) ale to cieżko nazwać- długo by opowiadać (przeczytaj moje notki a dowiesz sie o co dokładnie chodzi). Mam nadzieję, że tak zle nie będzie.
    Chętnie cię obserwuję i dodaje do swojej rodzinki motylków.
    Trzymaj się ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj lepiej stanąć, choć to niemiłe jeśli waga nie pokazuje tego co chcemy ale te nieprzyjemne rzeczy motywują by się za siebie wziąć. Przecież możesz zmienić swój świat :) Zaraz Cię dodam do obserwowanych pierwszy raz jestem na Twoim blogu ale fajnie, że jednak nie zrezygnowałaś i w tym roku też prowadzisz ;) Będę wpadać. Nawet mamy podobny wzrost :D Z tymi limitami jest dziwnie i też się jeszcze niedawno bałam tego, że zacznę sobie pozwalać ale wbrew pozorom pozwalałam sobie jeść bez sensu na co mam ochotę właśnie przez "limity" ;/ Trzymaj się Motylku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, nie spodziewałam się Ciebie tutaj na nowo, kiedyś Cię czytałam ;)
    Stawaj na wagę i bez stresu, możesz być mile zaskoczona ;)
    Cóż, dodaję do obserwowanych ^^
    Trzymaj się cieplutko i chudziutko ;)
    Pozdrawiam, Kitty z bloga http://punkthekittyonthecatwalk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wróciłaś. Ja w tym czasie zmieniłam nazwę i adres bloga. Ale pamiętam Cię, lubiłam tu wchodzić. Życzę powodzenia dalej.

    OdpowiedzUsuń