Jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi, nigdy nie przestawajcie marzyć. Nigdy nie dajcie sobie wmówić, że coś jest ponad wasze siły, a wam się nie uda, bo przecież wielu próbowało. Aby dokonać rzeczy wielkiej zostaniesz uznana za szaleńca, a Twoja ambicja zostanie wyśmiana. I niekoniecznie przez innych, głównie przez samą Ciebie. Nie wolno Ci się jednak poddać, bo nie chcesz być słaba, co oznaczałoby jednocześnie porażkę. A przecież Porażka nie wchodzi w rachubę, pamiętasz?
Skończyłam 5-dniową głodówkę. Ile było z tym kłamania i kombinowania, mroczków przed oczami i sapania po 300 metrach, to wiem tylko ja. Piłam tylko wodę i herbatę, głównie zieloną. Nic nie jadłam, nie żułam nawet gum, mentosów, nie brałam tabletek. Tak, moje drogie, kawa i gumy też mają kalorie. Wczoraj jeszcze mama zrobiła mi melisę, bo wcisnęłam kit, że chce mi się rzygać po naleśniku, którego rzekomo jadłam z koleżanką i zupie grochowej, którą udałam, że jem. Muszę gdzieś zapisywać te wymówki, bo się w nich gubię.
Zobaczyłam dziś na wadze 48,8 kg. Ostatni raz było tyle około 1,5 roku temu. Jak zwykle prawie się wzruszyłam, bo to coś niesamowitego, żeby tak tęsknić za kilkoma cyferkami. Wszyscy mi mówią, że schudłam, spodnie spadają mi z dupy, twarz ma ponoć fajny kształt, a kości biodrowe się pokazały i mają się dobrze. Tak przynajmniej sądzą ci wszyscy pozornie mili. Osobiście uważam, że ostatnie faktycznie się zgadza, ale to może przez głodówkę.
Dziś 20% diety będzie za mną, mam nadzieję, że dziewczyny, które robią ją ze mną nie zemdlały gdzieś po drodze. K_Doskonała, jeśli to czytasz, mam nadzieję, że się odezwiesz i wszystko jest okej, a kolejnego posta nie napiszesz na przykład ze szpitala. Jednocześnie robię squat challenge i abs, więc jakoś to leci. No i bieganie rano + czasami wieczorem, ale tego pierwszego zaprzestaję, bo jak już wspomniałam - po pół kilometra dyszę jak świnia.
2.09 środa
2x zielona herbata
0/0
poranny bieg 20 min
abs 5 min
squat challenge dzień 3
zapierdziel na w-f x2 90 min
3.09 czwartek
herbata yerba mate
zielona herbata
0/0
w-f 45 min
poranny bieg 20 min
abs 5 min
squat challenge dzień 4 regenracja
bieganie na wieczór 30 min
4.09 piątek
zielona herbata x2
melisa
0/0
squat challenge dzień 5
5.09 sobota
pół banana: 57
100 g serka wiejskiego: 100
połowa pomidora: 15
pół marchewki: 6
burak: 40
kluski z białego sera z jogurtem: 300
kawa z mlekiem (w planach): 20
528/650
squat challenge dzień 6
abs 5 min
Planowałam tego posta od czwartku, ale zwyczajnie nie miałam czasu. Już teraz idę się uczyć, bo ponoć na tym polega perfekcja. Już kupiłam sobie repetytorium maturzysty z historii, bo za rok ostatnia klasa liceum i pasowałoby jakoś to zdać. Mogłabym pisać i pisać, ale nie posiadam doby z gumy. A szkoda.
Nie jestem pewna, czy dowodem siły, czy dowodem słabości jest pięciodniowa głodówka. Być może w Twoim organizmie zaszły w tym czasie tak poważne uszkodzenia, że odbiją się na Twoim późniejszym życiu. Gratuluję. To jest proana, rozwalać siebie dla ideału, którego nie ma. Kiedy czytam takie rzeczy to czuję zazdrość, choć przecież dałabym radę na pewno nie jeść.
OdpowiedzUsuńJak czytam to, co napisałam powyżej, nie brzmi to miło. Nie miało tak wyjść absolutnie. Pod spodem na pewno posypią się gratulacje i słowa zachwytu nad tym, jak ogromną motywacją (do niszczenia siebie) jesteś. Ja też Cię podziwiam, i też Ci gratuluję, ale tylko częścią siebie. Druga część podpowiada mi, że to wcale nie jest przejaw siły. Tylko marna ucieczka albo po prostu nieodpowiedzialność - nie wiem, jak to wygląda w Twoim przypadku. Trzymaj się ciepło, chudo... no bo 48,8 WOW, życzę Ci jak najlepiej.
JESTEŚ INSPIRACJĄ żeby wytrwać. Ja ledwo daję radę na głodówce, gdyby nie te wf w szkole to wytrzymałabym ale to mnie ostatnio przerasta ...
OdpowiedzUsuńDzisiaj dopiero dochodzę do siebie :( Od poniedziałku zrobię 5 dniową głodówkę i w chwilach słabości wejdę tutaj i dam radę, nie zjem nic.
Gratuluję wagi ! Mam nadzieję że moja też kiedy się zważę tyle pokaże :)
Powoli zaczynaj jeść. Odpocznij i nabierz sił na nowy tydzień. Trzymaj się CHUDO i uważaj na siebie :*
Dieta-wyzwanie. 5 dni głodówki to jak dla mnie niewyobrażalnie długo, bo mój 'rekord' wynosi na chwilę obecną niecałe 3 dni, w dodatku pijąc czarną kawę i żując gumy. Także podziwiam Cię i poniekąd zazdroszczę... Sama pragnę głodówki, jakaś część mnie idzie w tym kierunku, ale próbuję uciszyć demony w mojej głowie. Decyzja o HSGD to nie jest szczyt moich pragnień, o wiele bardziej zadowoliłaby mnie SGD, albo coś podobnego pokroju. Ale wiem, że muszę się ogarnąć i znać swoje możliwości. Może jak przebrnę przez to, to zacznę coś bardziej restrykcyjnego. Jestem dobrej myśli.
OdpowiedzUsuńWracając jednak. Gratulacje! 48 kilogramów to tak mało... Zdrowo zazdroszczę. Oby tak dalej, tylko pamiętaj o swoim samopoczuciu, proszę. Uważaj na siebie.
Ściskam mocno.
Dieta-wyzwanie. 5 dni głodówki to jak dla mnie niewyobrażalnie długo, bo mój 'rekord' wynosi na chwilę obecną niecałe 3 dni, w dodatku pijąc czarną kawę i żując gumy. Także podziwiam Cię i poniekąd zazdroszczę... Sama pragnę głodówki, jakaś część mnie idzie w tym kierunku, ale próbuję uciszyć demony w mojej głowie. Decyzja o HSGD to nie jest szczyt moich pragnień, o wiele bardziej zadowoliłaby mnie SGD, albo coś podobnego pokroju. Ale wiem, że muszę się ogarnąć i znać swoje możliwości. Może jak przebrnę przez to, to zacznę coś bardziej restrykcyjnego. Jestem dobrej myśli.
OdpowiedzUsuńWracając jednak. Gratulacje! 48 kilogramów to tak mało... Zdrowo zazdroszczę. Oby tak dalej, tylko pamiętaj o swoim samopoczuciu, proszę. Uważaj na siebie.
Ściskam mocno.
Pięć dni? A co ze zdrowiem?
OdpowiedzUsuńOczywiście nie potępiam Twoich wyborów- wszystkie jesteśmy tu, by się wspierać- ale też nie specjalnie je podziwiam. To droga na skróty, podczas której łatwo stracić coś cennego, czego nie da odzyskać się tak samo, jak figury.
po prostu wielki szacun za to że wytrzymałaś. i dzięki temu że nie było tej kawy - to było zdrowiej oczyscilas sie tez od uzywek itp :) ale nie powinnas mdlec itp.. bo to nie jest juz zdrowe.. ogolnie brawo!i powodzenia na kolenych dniach diety :)
OdpowiedzUsuńCóż... 5 dni to dużo, więc gratuluję siły, ale uważaj na siebie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszej diecie.
Trzymaj się ciepło :*
Wow! 48, 5 - gratuluję!!! Idzie Ci naprawdę rewelacyjnie, ile dni głodówki Ci jeszcze zostało do przejścia? Jesteś mega wytrwała!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dalej, trzymam kciuki!
znikam-y.blogspot.com
Witaj,
OdpowiedzUsuń5 dniowa głodówka ?? jestem pod ogromnym wrażeniem, chyba nigdy by mi się nie udało.. nawet jednego dnia, może pół... ale nie tak jak Ty.. gratuluje ogromenj wytrwałości, musi być w Tobie ogromna determinacja :) brawo i powodzenia w kolejnych dniach :)
chciałam zaprosić cię na mojego bloga:
http://male-krolestwo-wielkich-nadziei.blogspot.com/
jest historia o mnie na pierwszej notce,
więc jeśli coś w niej przypadnie Ci do gustu
zapraszam do dłuższego odwiedzania mnie :)
Buziaczki
Parę dni temu odkryłam Twojego bloga i już jestem uzależniona. ;) Jako jedna z nielicznych osób też jestem fanką głodówek, wg mnie nie ma lepszego sposobu na schudnięcie. Gratuluję wyników i wytrwałości, sama chyba też wystartuję z takową. ;D
OdpowiedzUsuńGratuluję głodówki.Mi niestety swojej nie udało się zrobić ale zmotywowałaś mnie i od jutra nic nie jem do odwołania.Zazdroszczę ci twojej wagi mi do niej brakuje naprawdę dużo ale może do stycznia osiągnę ten cel?Najważniejsze jest się nie poddawać jak napisałaś.
OdpowiedzUsuńSkończyłaś 5-dniową głódówkę, którą ja zaczęłam właśnie dzisiaj. Mam dowód, że można. A świadomość liczby jaką mogę ujrzeć w piątek, tylko jeszcze bardziej mnie motywuje. Podziwiam Cię i trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńhttp://hipernierealna.blogspot.com/