Rany, jak ja nie znoszę żreć. Po dzisiejszej głodówce wreszcie czuję, że żyję. U rodziny jestem na cenzurowanym, mam szlaban na bieganie rano i aktywność w ogóle. Jeśli jem na mieście, to mam przynosić paragony, paranoja. Teraz jestem pewna, że nie będę jeść, ups. Coś im nie wyszło. Jutro też na pewno będzie 0, pojutrze nie wiem jak będzie, bo mam 2 w-fy od rana, więc może wypiję kawę lub energetyka. Nieważne zresztą. W piątek już wiem, że głodówka odpada, m.in. dlatego zrobiłam dzisiaj, żeby zamienić.
Wczoraj nie wiem ile kcal miało babcine mleko, ale ogólnie w 650 kcals raczej się zmieściłam. No i dzisiaj zero. Robię nadal squat challenge i abs.
Wracam się uczyć.
Ten post jest bez sensu.
Jeśli ktoś to musiał czytać - sorry.
Podziwiam twoją siłę woli, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i uważaj na siebie ♥
http://walkaoperfekcje.blogspot.com/
Powiem tylko tyle: uważaj na siebie...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się skarbie, uważaj na siebie. Proszę.
OdpowiedzUsuńJesteś jedną z nielicznych osób, na kogo wpis oczekuję z niecierpliwością. Imponujesz mi trochę tymi głodówkami. Potem jednak dochodzę szybko do wniosku, że przecież to jest strasznie złe, a ja nie chciałabym nikogo wspierać w drodze do śmierci. Bo jak nazwać inaczej głodzenie się. Do czego to prowadzi?
OdpowiedzUsuńAle się wzięło im na kontrolę z tymi paragonami - chyba by mnie szlag trafił ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i trzymaj się!
znikam-y.blogspot.com
U mnie też często głodówka, głodówka ale później muszę w końcu coś zjeść. I wiesz co, jem, mój organizm czuje się lepiej ale ja marzę wtedy tylko o poniedziałku żeby znowu zacząć głodówkę. Ty masz zawsze je takie idealne, nie jesz zupełnie nic. Nie wiem co napisać więc nie napiszę nic ;) Trzymaj się i pamiętaj że żaden post nie jest bez sensu, choćby słowo sprawia że wiem że się trzymasz :)
OdpowiedzUsuńWow, niesamowicie Ci idzie... Dla mnie to takie odległe - waga 48!
OdpowiedzUsuńJestem naprawdę szczęśliwa, że tak dobrze Ci idzie!
A z paragonami to możesz przejść się do maca czy byle gdzie to znajdziesz na 100% jakiś paragon :)
Trzymaj się!
LWTP <3
Łał, zazdroszczę wytrzymałości i motywacji ja nie dałabym rady głodówce. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńU mnie też 2 dzień głodówki udany. Dzisiaj 3 i mam zamiar wytrwać. Damy radę.
OdpowiedzUsuńMoja mama też miała taka paranoje i kazała mi pokazywać paragony jak mówiłam, że jadłam na mieście czy kupowałam bułkę w szkole, ale minęło. Teraz tylko coś mruknie, że nic nie jem cały dzień i żebym coś zjadła. Będzie dobrze. Trzymaj się, kruszyno.
Zazdroszczę silnej woli,Bądź silna i nie poddawaj się :)
OdpowiedzUsuńtrafiłam dziś na Twojego bloga, przeczytałam kilkanaście postów i na pewno będę tutaj częściej zaglądać.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą gratuluje sukcesu, sily woli i determinacji - świetnie Ci idzie :*
ściskam <3
Hej,chcialabys dolaczyc do grupy/konfy motylkow na fb? Jesli tak to napisz do mnie na gg- moje gg to 41458354
OdpowiedzUsuń;)
Ughh, usunęło mi cały komentarz...
OdpowiedzUsuńTo tak napisze jeszcze raz.
Mi sie bardzo podoba jak piszesz, szczególnie to zakończenie z ostatniej notki ,,...nie posiadam doby z gumy. A szkoda." Genialne! Bardzo mnie motywujesz, aż samej mi isę bardziej chce i wiem, że mogę. Dobrze Ci idzie tylko szkoda, że rodzice tak sie zaczęli czepiać... też tak czasem mam. Może spróbować brać czyje paragony czy coś takiego, lub kupować drożdżówkę i ją komuś oddawać, są tanie, a jednak paragon będzie. Powodzenia!